Aktualnie dochodzę do siebie po ciężkiej robocie, która zakończyła się niedzielnianymi trzysetkami. Siedzę sobie w pracy i zaraz zamierzam brać sie za faktury. Do Mistrzostw czekają mnie jeszcze dwa tempa: jutro i w sobotę. Potem biorę urlop i od poniedziałku jade do Wisły troszkę odpocząć przed seniorami. Bardziej Psychicznie niż fizycznie. Pójde gdzieś na łąkę pod lasem, spryskam się płynem od komarów i będę leżał sobie w cieniu. Bo ostatnie dwa tygodnie odpoczywam na stojąco. Apropos wagi- nie ważyłem się od dwóch tygodni, ale czuję że jest dobrze:) Znaczy silny fizycznie. Przez tą siłę, którą wykonałem w zeszłych tygodniach ponad dwugodzinne rozbieganie to jak ziewnięcie- mogę sobie spać i biec- szczególnie w tych tętnach do 130- luźniej niżbym miał iść. Myślę ,że dobry to pronostyk na maraton. Prędkościowo też nie jest źle , tlyko jeszcze nogi przyciężkie, ale to przejdzie przejdzie. A na razie zabieram się za kawę.
Aktualnie
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
A farmaceuci (tzw. magistry z apteki) 🙂 przestrzegają: „Kawa i alkohol wypłukuje magnez z organizmu”. Zatem jaki bierze do odbudowy?
Po sobotnim, wieczornym „treningu ze szwagrem” zmuszony byłem 🙂 się suplementować.
Co brać??? Żanet Kaleta nic w reklamie o tym nie mówi. hmm …
No właśnie, piję sporo wody z Lidla tej wysokozmineralizowanej, tam sporo magnezu. A tak to nie suplementuję się osobno magnezem, gdyż mam zbyt słabą pamięć- jak widzę że ojciec łyknie magnez to i ja sobie przypomnę, czyli tak z raz na tydzień wychodzi. Ale multiwitaminkę kupiłem do łykania , tak na wszelki wypadek. A jaki Magnez wziąć- to akurat minerał, więc raczej nie potrzbuje być schelatowany , więc brałbym najtańszy ( nie mylić z żelazem – żelazo mimo że też składnik mineralny ,ale brałbym najdroższy i najlepszej jakości, bo od słabego żelaza robią się dziury w brzuchu:) ) A magnez – najwyżej jak sie najesz węglanu , to mogą być wzdęcia , bo się niejaki dwutlenek węgla możeści uwolnić w brzuchu i zabuzować:)
Pozdrowienia Jurku
Co brać? Brać się do roboty!
Ja nie biorę nic. Szkoda pieniędzy i wątroby. A są inne przyjemności, do których i wątroba się przyda – na przykład wczoraj: sympatyczne spotkanie ze znajomymi, bynajmniej, nie przy herbacie ;). A niby w biegowym gronie ;).
Dziś za to dzień rozkręca się powoli, ale do popołudnia dojdę do siebie i pobiegnę gdzieś daleko i szybko, jak wiatr 😉 (no, może z tym „szybko”, to troszkę przesadziłam …).
Ja tam Beatka się nie znam. Ale mam tak czasami że po długich treningach, szczególnie w upale i dużych intensywnościach … w nocy miewam czasami skurcze (łydki). Zawezmę wtedy magneza i jak ręką odjął.
Ps. Ty jesteś szybka jak wiatr tylko jeszcze o tym nie wiesz. 🙂
No i zostaję jeszcze pyłek pszczeli : jedna łyżeczka od herbaty na jedną godzinę biegu normalnego a dwie łyzeczki od herbaty na godzinę biegu nienormalnego , czyli w trupa:)
wedle polecenia szanownego waćmajstra:
dzisiaj łyknąłem na sucho dziewięć łyżek.
ni pomogło ni cholery.
dopiero pojechałem tyrać, to się trochę zmurszałe kulasy rozruszały.
zdrówko